Moda jest tak płynnym zjawiskiem, że nie da się przewidzieć jakie nowe trendy przyniesie ze sobą nowy sezon i ile z nami zostaną. Niektóre z nich mijają szybciej niż się pojawiły, inne wpisują się w klasykę i ich echa niosą ze sobą kolejne sezony. Takim wielkim come backiem jest makijaż retro. Dopełnieniem każdej szanującej się stylizacji jest niewątpliwie makijaż. I tu podobnie jak w modzie trendy się zmieniają co sezon. Nawet jeśli zmianą jest jedynie zmiana odcienia brązu.
Makijaż retro pasuje do tak wielu stylizacji
Łatwiej jest chyba zliczyć do ilu z nich jest nieodpowiedni. Makijaż retro niekoniecznie musi towarzyszyć kreacjom w tej samej stylistyce. Pasuje bowiem do zestawień casualowych, na czerwony dywan, na ślub, dosłownie wszędzie. Lubią go i młodsze i starsze kobiety, a co najważniejsze i jedne i drugie rewelacyjnie w nim wyglądają. Lata 60 makijaż stawiał na bardzo ważnej pozycji. To był główny punkt stylizacji. Mocno podkreślone eyelinerem kocie oczy które przykuwały i onieśmielały każdego. Dorysowywane z premedytacją pieprzyki. Wyraźne brwi i alabastrowa gadka cera. No i w końcu wyraziste najczerwieńsze na świecie usta. I to nie jest tak, że w modzie wszystko już było, że moda dlatego właśnie wraca bo już wyczerpała wszystkie możliwe zasoby. Nie. Każdy comeback jest unowocześniony. Odpowiednio odświeżony.
Makijaż retro na lata 60 nie jest prosty
Może na taki wyglądać, bo przecież co to było położyć eyeliner i czerwoną szminkę. No właśnie. Położyć eyeliner. Tu jest kot pogrzebany. A właściwie jego oko. Kocie oko. Trzeba mieć super pewną rękę, która już niejedną kreskę w życiu na oko naniosła, trzeba umieć nie przesadzić z ilością tuszu i dobrać idealny kąt uniesienia kącika żeby nie wyglądało to groteskowo. Ale warto poświęcić milion godzin przed lusterkiem na ćwiczeniach, żeby potem wyglądać jak milion dolarów. Dobrze zrobiona kreska na oku nada milion razy więcej seksapilu niż najgłębszy dekolt świata. Z taką kreską można podrywać nawet w golfie. taki makijaż jest bardzo kobiecy i uniwersalny. Pasuje wszędzie, jest wyrazisty a za razem skromny, bo nie epatuje bombą kolorów. Tylko czerń i czerwień. Nie jest nachalny ale jednocześnie wyrazisty. Dodaje każdemu wyrazowi twarzy pewności siebie. I nic dziwnego gdyby za kilka sezonów znowu wróciła na niego moda. A tak podskórnie czuję, że on zawsze w jakimś stopniu jest z nami obecny. Nadaje charakteru i pazura nawet najbardziej skromniutkim dziewczętom, więc nośmy, drogie Panie, ćwiczmy kreski przed lustrem.